Rodzinne, pachnące, pełne śmiechu i radości, tak bym opisała moje święta. Prawdę mówiąc to nie odczuwałam tej całej atmosfery świątecznej, która nam zwykle towarzyszy aż tak, ale z drugiej strony jak można czuć w stu procentach święta, kiedy za oknem 14 stopni? Jednak śnieg jest bardzo potrzebny... Ja pogodziłam się już z faktem, że w tym roku śniegu nie zobaczę i szczerze, to nie myślałam nawet, że będę za nim aż tak tęsknić.
Po świętach przyszedł czas na wielkie mrozy i sylwestra, spędzonego w gronie znajomych. Wszystko co dobre szybko się kończy, tak więc zanim się nie obejrzałam nastał Nowy Rok i mój powrót do Lizbony. Patrząc jednak jak zimno było pod koniec mojego pobytu w Polsce to jednak cieszyłam się trochę bardziej na mój powrót.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz