W nowym roku przybyło mi pare kosmetyków, które w bardzo szybkim czasie stały się moimi nowymi faworytami.
Maskara Maybelline Lash Sensational to nie nowo odkryty produkt, ale pokochałam ją do tego stopnia, że kupiłam nowe opakowanie, co się rzadko zdarza przy maskarach w moim przypadku. Co do produktu: posiada silikonową szczoteczkę, która idealnie rozczesuje rzęsy, sprawia, że są naprawdę długie i pięknie podkreślone. Nie osypuje się i nie robi słynnego "efektu pandy" pod oczami, tak więc tym bardziej na plus. Nigdy wcześniej nie używałam żadnego tuszu, który aż tak przypadłby mi do gustu i myślę, że pozostanie w mojej kosmetyczne na długo.
Jeśli chodzi o lakier jaki królował ostatnio na moich paznokciach to był to na przemian kolor nude z krwistą czerwienią. Jednak jeśli miałabym wybierać między tymi dwoma kolorami to myślę, że kolor nude lubię na swoich paznokciach najbardziej. Dokładny odcień to "sand tropez" firmy Essie, który uważam jest przepiękny. Delikatny beż z nutą szarości.
Nie muszę chyba już wspominać jak dobre jakościowo są lakiery tej firmy. Każdy kto choć raz pomaluje nimi swoje paznokcie zauważy zdeydowaną różnice w formule i trwałości produktu. Serdecznie polecam! Lakier jest idealny na co dzień i pasuje do wszystkiego. Totalna baza i must have jeśli chodzi o kolor.
Mary-Lou Mainizer, każdy kto choć trochę interesuje się sferą makijażową zna ten zjawiskowy rozświetlacz. Tym bardziej ucieszyłam się, że mam "całą rodzinę" słynnych sióstr firmy The Balm. Nawiasem mówiąc, to właśnie rozświetlacz stał się moim odkryciem roku 2015. Nigdy wcześniej nie używałam kosmetyków do rozświetlania twarzy i nie zdawałam sobie sprawy jak mogą zmienić makijaż, sprawić, że cera wygląda promiennie, świeżo... Po prostu lepiej! Teraz, gdy mam ich aż trzy różne odcienie będę mogła eksperymentować do woli!
Do aplikacji rozświetlacza kupiłam pędzelek 105 luxe highlihgt, firmy Zoeva z najnowszej kolekcji rose golden vol.2. Zwykle kupowałam pędzle firmy Hakuro, jednak tym razem skusiłam się na coś innego. Nie żałuję, bo pędzel jest świetnie wykonany. Bardzo lekki i miękki w dotyku. Do tego strasznie podoba mi się wizualnie. Po prostu czuć tą jakość.
Ostatnim moim zakupem był puder z MAC'a, kupiony na lotnisku, w drodze powrotnej do Lizbony. Od dłuższego czasu planowałam kupić puder tej firmy. Mój wybór padł na Mineralize Skinfinish. Puder, który daje satynowe wykończenie, lekko matuje twarz, jednak robi to w bardzo naturalny sposób. Zależało mi na tym, by utrwalić makijaż, aby był długotrwały, ale by również wyglądał naturalnie na skórze. Wszystkie te cechy odnalazłam w tym pudrze. Jeśli więc macie podobne wymagania jeśli chodzi o puder do twarzy, to serdecznie polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz